Od piątku 21 tc i nadal zero ruchów. Może jestem przewrażliwiona. Dziś odwiedziłam konfesjonał. Jako, że zbliżają się Święta zdecydowałam się wyspowiadać a nawet dostałam rozgrzeszenie choć mina Księdza mówiła jedno : grzesznica. no cóż. Rozgrzeszenie jednak dostałam, bo jak Spowiednik powiedział nie mieszkam z moim facetem więc może mi je udzielić. Kiedy Ł. wróci w lipcu i ze mną zamieszka już na rozgrzeszenie nie mogę liczyć, bo będę w oficjalnym konkubinacie. Chodzę do Kościoła jednak niektóre rzeczy są dla mnie całkiem niezrozumiane. Jaki sens wyspowiadania się, że spało się z partnerem i wyrażenie poprawy skoro ja wiem, że weekend skończy się wiadomo jak :) Dla mnie to non sens i zawracanie głowy Księdza. Zdecydowałam się, że kolejny raz do spowiedzi pójdę przed chrztem Ktosia.
A jak z moim jelitkiem ? Cały dzień niesforne, co wyjdzie, ja włoże ono i tak znajdzie chwilę by znów wyjść i tak w kółko.
Noszę w sobie Ktosia
Życie już ogólnie jest ciężkie a ze stomią może być jeszcze cięższe, dodając do tego ciążę nie tyle jest ciężkie co zagadkowe. Na te wszystkie zagadki szukam klucza, którego kiedyś muszę znaleźć.
niedziela, 13 kwietnia 2014
czwartek, 10 kwietnia 2014
Kolejne zmartwienia
Ostatni wtorek omal nie zakończył się wizytą na pogotowiu. Po raz kolejny doszło do skrętu jelit. Brzuch strasznie bolał, bulgotało w całych flakach aż w końcu doszło do ogromnych wypróżnień. Biegunka jest nieprzyjemna w normalnym stanie a przy stomii wg mnie jest 100 razy gorsza. Ze względu na sam ból, który jest przeszywający i ma się wrażenie, że łapią nas skurcze jak i przez sposób wydalania. Nie mamy zwieracza, który mógłby choć odrobione nam w tym przypadku pomóc, całe jelita czyszczą się mimowolnie. Okropieństwo. Ale dałam radę. Bez tabletek, bez pogotowia. Wiłam się i darłam wniebogłosy przez 2 h ale dałam radę. To już 3 skręt odkąd jestem ciąży. Martwię się o Ktosia. Te pasy, majtki, skręty, 15 cm jelito. Nie chcę usłyszeć na kolejnej wizycie, że jest coś nie tak. Boję się, że zaszkodziłam mu tym wszystkim... Jeśli Ktoś urodzi się chory wiem, że to będzie jedynie moja wina, choć walczę ze stomią i dolegliwościami, staram się znosić największy ból bez środków wiem, że nie daję z siebie wszystkiego. Tylko, że nie wiem już co powinnam robić...
niedziela, 6 kwietnia 2014
Taka zwykła niedziela bez Niego.
W piątek minął dokładnie 20 tydzień ciąży i choć przez chwilę zdawało mi się, że czuję Ktosia to jednak nie było to. Martwię się nieco, bo usg mam dopiero w maju a wizytę kontrolną za 3 tygodnie. Liczę na to, że zaraz zacznę czuć Ktosia już na serio. Wcześniej miałam wrażenie tego bąbelkowania, muskania, niby pracy jelit ale kurcze wszystko to działo się pod żebrami a przecież to nie jest to miejsce ;) Dziś nosiłam cały dzień majty uciskowe inaczej jelito wisiałoby mi cały dzień. Nie umiem sobie wyobrazić co będzie za miesiąc kiedy mój brzuch będzie większy. Na razie nie mam wielkiego problemu ze zmianą worka i pielęgnacją jelita ale w momencie kiedy brzuszek będzie znaczny będzie problem.
Dziś dodatkowo mój facet wyjechał i nie jest mi do śmiechu. Jest wręcz smutno i pusto. Nie będzie go przez ponad 3 może 4 miesiące. Wróci gdy będę już w 8 miesiącu... Smutno, że nie będzie przeżywać tego co ja. Nie pójdzie na pierwsze swoje usg, gdzie mógłby usłyszeć serduszko swojego pierworodnego Ktosia. Dostanie zdjęcie mms a o płci dowie się sms. Nie tak to sobie wyobrażałam ale nie ma innego wyjścia. Ja przez ten czas, kiedy Go nie będzie urosnę i będę czuć kopniaki. On nawet ich nie zobaczy. Ciężko nam obojgu ale dzięki Bogu w miejscu, w którym jest WiFi. Możemy ze sobą chociaż pisać, bo wiadomo jak to rozmawiać kiedy wokół pełno osób. Rozmawiamy prawie na migi. On pyta o tulipana (czyt. jelito) i brzuszek (czyt. Dzidzia). O ile o ciąży może mówić wprost kolegą tak o stomii raczej niekoniecznie. To nadal ludzie, którzy nie rozumieją takich rzeczy. No cóż.
Dziś również byłam w Kościele i zastanawia mnie cały czas, jak to jest że człowiek nosi pod sercem dziecko, darzy je miłością i będzie starać się je jak najlepiej wychować. Dziecko stworzone z miłości z długoletnim partnerem, który kiedyś będzie moim mężem a ja nie mogę iść po rozgrzeszenie do spowiedzi nie mówiąc już o Komunii. To przykre, naprawdę przykre.
Dziś dodatkowo mój facet wyjechał i nie jest mi do śmiechu. Jest wręcz smutno i pusto. Nie będzie go przez ponad 3 może 4 miesiące. Wróci gdy będę już w 8 miesiącu... Smutno, że nie będzie przeżywać tego co ja. Nie pójdzie na pierwsze swoje usg, gdzie mógłby usłyszeć serduszko swojego pierworodnego Ktosia. Dostanie zdjęcie mms a o płci dowie się sms. Nie tak to sobie wyobrażałam ale nie ma innego wyjścia. Ja przez ten czas, kiedy Go nie będzie urosnę i będę czuć kopniaki. On nawet ich nie zobaczy. Ciężko nam obojgu ale dzięki Bogu w miejscu, w którym jest WiFi. Możemy ze sobą chociaż pisać, bo wiadomo jak to rozmawiać kiedy wokół pełno osób. Rozmawiamy prawie na migi. On pyta o tulipana (czyt. jelito) i brzuszek (czyt. Dzidzia). O ile o ciąży może mówić wprost kolegą tak o stomii raczej niekoniecznie. To nadal ludzie, którzy nie rozumieją takich rzeczy. No cóż.
Dziś również byłam w Kościele i zastanawia mnie cały czas, jak to jest że człowiek nosi pod sercem dziecko, darzy je miłością i będzie starać się je jak najlepiej wychować. Dziecko stworzone z miłości z długoletnim partnerem, który kiedyś będzie moim mężem a ja nie mogę iść po rozgrzeszenie do spowiedzi nie mówiąc już o Komunii. To przykre, naprawdę przykre.
Metoda na wypadające jelito
Moje Drogie dziś post przede wszystkim dla przyszłych mam ze
stomią, choć kilka słów znajdzie się również dla wszystkich pozostałych
Stomików. Wspomnę Wam dziś u wypadaniu śluzówki jelita, która wypada i w
przypadku kobiet w ciąży będzie wypadać. Aczkolwiek przeglądając fora znalazłam
informacje, że niektórym Paniom żadne takie objawy nie towarzyszyły. Możliwe,
że moje jelito zostało nieodpowiednio przyszyte i to z tego powodu tego nie
wiem. Pierwszy raz jelito wypadło, kiedy to dowiedziałam się, że jest to oznaka
ciąży, potem wypadło jeszcze kilkakrotnie w skutek wysiłku w pracy. Nie byłam
przygotowana na taki widok, bo wypadająca śluzówka przez tydzień się nie
chowała i sięgała jakiś 30 cm. Nie jest to ani komfortowe przy jakichkolwiek
czynnościach nie mówiąc o samej pielęgnacji, która jest ciężka. W momencie, gdy
minął tydzień a śluzówka ani drgnęła, pojechałam do chirurga. Wystraszyłam się,
ponieważ na Internecie znalazłam informacje o konieczności zabiegu, o przepuklinie,
która mogła się wytworzyć (serio Internet czasem tylko straszy). Cholernie
bałam się reakcji chirurga i ciekawiło mnie, jaki będzie miał na to patent. Jak
się okazało nie było to takie trudne.
I tutaj instrukcja,
którą ja powtarzam za każdym razem, kiedy śluzówka wypadnie. Początkowo to nic przyjemnego,
ale z czasem da się i przywyknąć i nabrać wprawy. Otóż, nie patrzyłam na to, co
robi z moim wiszącym flakiem, bo byłam zbyt przerażona jego długością.
Dowiedziałam się, że należy to robić zaraz, gdy wyjdzie kilka cm, wówczas
możemy uniknąć 20-30 cm wiszącego flaka, który uprzykrza poruszania a nawet
dobranie stroju.
W momencie, kiedy czuję, że śluzówka zaczyna być niespokojna
i wiem, że lada chwila wyjdzie dosłownie ją wciskam w otwór brzuszny. Czasami
zdarza się, że mimowolnie w trakcie jakieś czynności wyjdzie naraz z 15 cm,
wtedy należy przede wszystkim się położyć. Rozluźnienie mięśni brzucha pozwoli nam,
aby nasze jelita ułożyły się odpowiednio. Wystającą śluzówkę należy delikatnie
wsuwać w jamę brzucha. Nie trzeba się bać widoku krwi, w końcu nasze jelitko
jest ukrwione a to przecież dobrze;) Podczas wsuwania jelita możemy czuć
dyskomfort w brzuchu oraz opór ze strony jelita, zdarza się, że robi się twarde
i ni cholerę nie można sobie poradzić. Należy odczekać kilka chwil i spróbować
na nowo. Taki proces u mnie zazwyczaj trwa niedużej jak 5 minut. Mi chirurg
zlecił noszenie pasa stomijnego. Może w ciąży nie jest to dobre wyjście jednak
czasem trzeba go założyć, bo jelito jest niesforne. Pas możecie zakupić w sklepach
medycznych w szpitalach lub przez Internet zamówić nowy a czasem można trafić
na mało używany w niskiej cenie. Ja zakupiłam pas, bo sądziłam, że może jak
wstanę z łóżka chirurga to ono zaraz wypadnie. W sklepiku szpitalnym był jeden
rodzaj pasów firmy Orilman, który kosztował 270 zł (70 zł finansuje NFZ). Na
Internecie można pasy znaleźć już za 50 zł, ja najwyraźniej się pospieszyłam.
Zalecono też noszenie płytek. Na próbę dostałam od pielęgniarki stomijnej
płytki stomijne Easyflex Coloplastu. Mi jednak do tej pory się nie przydały.
Obecnie wpadłam na własny pomysł dociśnięcia jelita. Prawdą jest, że jelito wypada,
kiedy nie jest niczym przyciśnięte. Nie chcę nosić pasa, który jest niewygodny,
ale i źle wpływa na mojego Ktosia. W domu nie noszę nic, ale kiedy muszę gdzieś
wyjść zakładam spadnie z wyższym nieco stanem, które mają taką uciskową gumę.
Nie ściskają tak jak pas i dzięki temu nasza dzidzia może śmiało się rozwijać,
kolejnym patentem, który stosuje to majtki wyszczuplające.;) Warto spróbować to
dużo tańsza i bezpieczniejsza alternatywa pasa stomijnego.
Zaznaczam, że nie jestem lekarzem jedynie zwykłym Stomikiem,
dlatego nie będę używać skomplikowanych nazw czy określeń medycznych.
piątek, 4 kwietnia 2014
Niespodzianka
4 stycznia niecały tydzień przed planowaną operacją wypadła
mi śluzówka, stomii na około 3 cm. Nieco się zmartwiłam jednak w pewnym
momencie jelito wróciło do normalnych rozmiarów. Po kilku godzinach w pracy
śluzówka wyszła z powrotem. Zaczęłam szukać na Internecie wiadomości o tym, co
może być tego przyczyną. Był weekend a mój lekarz miał dyżur dopiero w
poniedziałek. Na Internecie wyczytałam artykuł o kobietach w ciąży, którym
towarzyszy podobne zjawisko. Zmartwiłam się i zaczęłam przypominać sobie, kiedy
miałam ostatnią miesiączkę i nie byłam w stanie sobie przypomnieć…
W ciągu
kilku ostatnich miesięcy wiele się u mnie działo. Podjęłam pracę, mój tryb się
zmienił, rozpoczął się czas stresów, rzadkiego jedzenia i braku snu. Jednak to
wszystko nie przeciągnęłoby mojego okresu. Rano przed pracą zrobiłam test i jak
z bicza strzelił. Od razu pojawiły się dwie czerwone kreski. Uwierzcie takiej
paniki nigdy nie miałam. Nie byłam w stanie się powstrzymać od płaczu. Za
tydzień miałam być w szpitalu, miałam skończyć życie ze stomia, zapomnieć o
workach i zacząć nosić obciśle bluzki. Cały świat w jednej chwili się zawalił.
Nie miałam pojęcia czy ciąża jest możliwa ze stomia, czy nie będzie to jakąś
patologiczna ciąża, która doprowadzi do jakieś tragedii. Byłam załamana. Nie
wiedziałam, co powiedzą chirurdzy czy podejmą się operacji i co radzą robić z
Życiem, które przecież we mnie rosło.
Tego samego dnia pojechałam do szpitala. Niestety spotkałam się z bardzo niefajnym przyjęciem. Liczyłam na jakąś pomoc, bo moje jelito sięgało już jakieś 10 cm więc sądziłam, że ktoś to "naprawi". Chirurg powiedział, że tak już będzie skoro jestem w ciąży i mam normalnie przyjść na zabieg ale w wolnej chwili skonsultować się z ginekologiem i najlepiej "wziąć tabletkę". Wpierw myślałam, że może mówi w ten sposób o tym, bo nie ma innego wyjścia ale godzinę póżniej byłam u ginekologa, który powiedział, że nie ma przeciwwskazań do ciąży ani wskazań do "taaabletki". Jedynie miałam wstrzymać się do 3 miesiąca ciąży z operacją. Operacji jednak nie podjął się mój chirurg prowadzący. 12 stycznia pojechałam na planowane przyjęcie do szpitala ale Lekarz odmówił operacji. Stwierdził, że ze stomią można spokojnie donosić ciąże a przy operacji należy liczyć się z taką dawką antybiotyków, których maleństwo nie wytrzyma. Jestem młodą osobą i pewnie niejedna ciąża przede mną ale nie zamierzam szkodzić dziecku dla własnej wygodny. Wybrałam urodzenie kruszynki i operacja dopiero po zakończeniu karmienia.
Skręciło się to i owo
Dookoła tyle ludzi ciągle narzeka na niemal wszystko; na
pogodę, kryzys w gospodarce, niskie płace i wiele innych… Krew mnie zalewa jak
słyszę te wielkie problemy. Może nie powinnam twierdzić, że jednych kłopot jest
ważniejszy od innego, ale czy tak wielką tragedią jest niewystarczająca ilość
bułek w Biedronce czy zmieniony wygląd FB? Być może mój problem też nie jest
wystarczający by pisać o nim, ale wiem, że jest wiele osób, które czekają może
na takie relacje.
Bo wbrew pozorom w Polsce żyje mnóstwo osób, którzy borykają
się z tą samą dolegliwością, co ja.Stomicy, na świecie jest mnóstwo osób żyjących z workiem na
brzuchu, jednak w Polsce temat ten jest nadal tabu. O ile w innych krajach mówi
się o tym głośno tak u nas rzadko, kto jest gotów przyznać, że jest kolo czy
ileostomikiem. W sumie to nie ma, czemu się dziwić, bo u nas nadal wiele rzeczy
rzadko jest rozumiane przez społeczeństwo. Smutne, że tak wiele spraw musi być
upchniętych w kąt, ludzie muszą borykać się z tyloma rzeczami sami. Nie mogą
liczyć na wsparcie… Szczerze? Ja sama bojąc się nie zrozumienia innych nie
wyjawiłam swojego stanu zdrowia. Choć od czasu wyłonienia stomii minęło ponad
pół roku wie o tym niewielka garstka osób. Ciężko jest mówić o takich rzeczach,
bo wiele z osób mnie otaczających nie rozumie tej sytuacji. Przykre jest to, że
dla niektórych załatwianie sposób fizjologicznych w ten czy inny sposób może
być … odrażające? Chociaż nie powiedziano mi tego otwarcie, wiem, że dla wielu
osób jest to coś obrzydłego. To tak jakby inni – zdrowi ludzie załatwiali się
na pachnąco. Prawda jest taka, że osoby, które nie są obeznane w tym temacie
niestety często nie mają w ogóle pojęcia o życiu stomików. Wiele osób wyraża
swoje opinie, ale tak naprawdę nie mają pojęcia o stomii. Ciągle jest
przekonanie, że takie osoby nie dbają o higienę albo, że choroba, która nas
spotyka jest w pewnym sensie naszą winą. Prawda jest taka, że należy sobie
powiedzieć wprost nie mamy 100% wpływu czy nasze ciało zachoruje i na co. Ja do
1 sierpnia byłam normalną osobą, która nawet odrobinę nie myślała, że cos
takiego na mnie spadnie.
Ale stało się. Z powodu zbyt długiej esicy nagle doszło do
skręcenia tego odcinka do tego stopnia, że konieczna była operacja. Stomię
wyłonione gdyż jelito było takich rozmiarów, że niestety samo odkręcenie mało
by tu dało. Lekarze w ostateczności podjęli się tej operacji widząc już, że ani
kolonoskopia czy sonda przez nos nie daje efektu rozluźnienia jelit. Gdy
trafiłam do szpitala o godzinie 6 rano tak do godziny 23 męczyłam się z
ogromnym bólem jelit. To niesamowite uczucie, kiedy masz wrażenie, że zaraz
wnętrzności strzelą a brzuch eksploduje wylewając całe śmieci z jelit. I u mnie
by do tego doszło gdyby operacja się nie odbyła. Po wielu godzinach i próbach
znalezienia odpowiedzi, co mi dolega, bo ani usg ani inne badanie nie pokazywały,
co się ze mną dzieje a przecież działo się. Brzuch w wielkości piłki lekarskiej
nie jest normalny u dziewczyny ważącej 55 kg. Do tego dochodził częstomocz oraz
moje krzyki, których nie byłam w stanie dusić w sobie. Wiedziałam i ja i moja
mama, że cały oddział mnie słyszy, ale nie dawałam rady jedynie płakać. Po
kroplówkach rozkurczowych oraz kolonoskopii, która jedynie na chwilę przyniosła
mi ukojenie zdecydowano się na sondę do żołądkach przez nos. I choć dziś nie
łatwo byłoby podjąć decyzję czy chce żeby ktoś wkładał mi kamerę w tyłek czy
wężyk do nosa wtedy czekałam jak na zbawienie. Brałam wszystko, co się dało
byle tylko ból ustał. O godzinie 18 nie byłam już w stanie mówić, byłam zmęczona,
bo od 2 dni nie spałam ani nie jadłam. Bolał mnie brzuch, głowa i kręgosłup.
Kiedy o 20 nie byłam już na siłach zrobić kroku lekarze podjęli decyzje o
odsysaniu gazów. Biedni robili wszystko by nie musieć mnie kroić. Jednak
wziernik ze sączkiem w tyłku nic nie dał. O 22 mdlałam z bólu, więc podjęto
ostateczną decyzję o operacji. Pamiętam jak się przebudziłam i czułam ulgę moja
mama, która nocowała przy mnie powiedziała ze widać ja było nawet w nocy
podczas snu. Operacja zakończyła się wyłonięta stomia, saczkiem w brzuchu i
brakiem bólu. Czułam ze jednak będę żyć. Nie martwiłam się stomia, co z tym
dalej będzie i co będę robić po wyjściu ze szpitala. Nie liczyło się nic. Ważne
było ze żyłam i mogłam w końcu przespać hoc te kilka godzin. Kolonostomię wyłoniono
czasowo i miała być zlikwidowana za ok. 3 miesiące. Lekarze oraz pielęgniarki
biegały przy mnie tłumacząc to i owo, ale ja się tym nie przejmowałam. Nie
załamałam się ze mam worek na brzuchu. Pielęgniarka stomijna pochwalała moje
zachowanie, bo wiele osób przezywa to w inny sposób. W styczniu miałam mieć
usunięta, Stomię jednak okazało się ze jestem w ciąży. Bloga postanowiłam pisać
dla osób posiadających Stomię, ale również dla dziewczyn czy kobiet, która nie
wiedza czy można połączyć Stomię z ciąża. Moje drogie można tylko trzeba
uzbroić się w cierpliwość a przede wszystkim w dobrego ginekologa;)
Mam nadzieje ze, choć części z Wam będę mogła pomoc
zrozumieć jak zmienia się ciało ze stomia a jak ono zmienia się dodatkowo przy
ciąży. Nie bójcie się pytać;)
Sia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)